Komisja Europejska chce rozwiązać problem półprzewodników
Brak półprzewodników coraz niekorzystniej odbija się na stanie branży motoryzacyjnej, o czym pisaliśmy już kilkukrotnie. Według oficjalnych szacunków władz UE, spadek sprzedaży nowych samochodów, w przypadku marek, najgorzej zaopatrzonych w chipy, wyniósł ponad 30%. Jednak każdy, kto próbował ostatnio kupić auto, wie, iż kryzys musi być większy niż oficjalne dane.
Nawet w koreańskich i japońskich markach, w miarę łagodnie dotychczas przechodzących kryzys dostępności półprzewodników (ze względu na dostęp do własnego zaplecza produkcyjnego) czasy oczekiwani w przypadku lepiej wyposażonych modeli wynoszą już po pół roku. Marki europejskie nie mają już w sprzedaży praktycznie niczego. Place świecą pustkami, a na realizację zamówienia przez fabrykę trzeba czekać rok albo i więcej.
Problem z dostępnością półprzewodników bardzo mocno dotknął branże motoryzacyjną. Jednocześnie pokazał każdemu, w tym klientowi końcowemu, jak bardzo produkcja samochodów uzależniona jest od elektroniki. Kryzys półprzewodnikowy został wywołany zbiegiem kilku czynników, głównie o naturze losowej (np. pandemia czy pożar jednej z głównych fabryk). Władzom Unii Europejskiej uświadomiło to strategiczne znaczenie tego, aby fabryki (nie tylko samochodów) miały dostęp do chipów.
W związku z tym Komisja Europejska postanowiła wdrożyć tzw. akt w sprawie chipów. Jest to zakrojony na ogromną skalę program, który ma na celu poradzenie sobie z obecnym kryzysem dostępności półprzewodników oraz zapewnieniem tego, że w przyszłości ich podaż będzie wystarczająca. KE chce przeznaczyć na ten cel 43 miliardy euro. Na co zostaną wydane te pieniądze?
Po pierwsze – na radzenie sobie z obecną sytuacją. W tym celu zostaną stworzone odpowiednie procedury oraz podmioty służące monitorowaniu sytuacji na rynków chipów oraz udostępnianiu tej wiedzy zaangażowanym podmiotom. Pozwoli to zoptymalizować wykorzystanie ograniczonych zasobów.
Po drugie – zostaną zainicjowane działania z zakresu R&D (research and development, czyli badania i rozwój). Pieniądze trafią więc do naukowców, czy to w podmiotach publicznych i prywatnych. Taki zastrzyk gotówki pozwoli opracować Unii własne technologie oraz rozwinąć już istniejące.
Po trzecie – dotacje będą też przeznaczane na produkcję i logistykę. Cały program nie jest więc czysto teoretyczny, ale ma odnieść konkretne skutki, w postaci zwiększenia produkcji półprzewodników w Europie. Ambitny plan Komisji Europejskiej jest taki, aby w 2030 roku Unia Europejska realizowała przynajmniej 20% globalnej produkcji elektronicznych podzespołów. W tym celu niezbędna będzie współpraca nie tylko podmiotów działających w obrębie UE, ale też ich zagranicznych partnerów.
Jak każdy duży projekt dotowania biznesu z publicznych pieniędzy, tak i ten rodzi obawy o ich nieracjonalne wykorzystanie. To już kwestia wdrożenia konkretnych rozwiązań. Nie da się ukryć jednak, że akt adresuje realny i coraz bardziej palący problem. Trwający niedobór półprzewodników pokazał, iż europejska branża motoryzacyjna jest uzależniona od zewnętrznych źródeł chipów, na które nie ma większego wpływu. Efektem jest wyhamowanie jednego z bardzo istotnych sektorów gospodarki, wskutek wydarzeń po części dziejących się w innych regionach globu. Akt w sprawie chipów daje nadzieję na ustabilizowanie tej branży i uniezależnienie jej od zagranicznych dostawców.
Tagi: półprzewodniki